poniedziałek, 21 marca 2011
Remanenty i nowości
Kraków, ul. Topolowa
A więc wiosna przyszła, jest sucho, świeci piękne słońce i coraz chętniej wychodzę na spacery w poszukiwaniu płytek. Byłam dziś w rejonie Rakowickiej i Topolowej. Zanim jednak pochwalę się znaleziskami kilka słów wyjaśnień dla moich nowych czytelników, którzy, jak "Intervallum" zapytują o to i owo. (Dzięki za zainteresowanie ;-))
Kraków, ul. Michałowskiego
Otóż, tak zwane "enkaustyki", czyli płytki podłogowe enkaustyczne, znane były już w średniowieczu. Zdobiły wnętrza kościołów, klasztorów, refektarzy i kapitularzy. Ich relikty odkryto w latach 30-stych XIX wieku w Anglii. Na fali tzw. "Gothic Revival" - gigantycznego zainteresowania gotykiem, średniowieczem odtworzono zapomnianą technikę ich tworzenia. Przyczynił się do tego Herbert Minton, znany miłośnik zabytków historii i właściciel fabryki cementowej oraz A.W.N. Pugin - architekt i konserwator. Oni zapoczątkowali modę na płytki enkaustyczne czyli hydrauliczne, jak je zwano w XIX wieku. Przy okazji renowacji Pałacu Westminster, który spłonął w 1834 roku "upiekli" trzy pieczenie. Po pierwsze wskrzesili na nowo dawną technikę tworzenia płytek, po drugie wykorzystali nowy materiał - cement portlandzki, szary, sypki materiał, otrzymywany ze zmielenia klinkieru cementowego z gipsem wynaleziony ponoć przez Josepha Aspdina, który w 1824 uzyskał patent na jego wyrób. W owych czasach, cement był najlepszym i najdroższym materiałem budowlanym na świecie. Po trzecie Minton i Pugin rozwinęli technologię produkcji płytek przy zastosowaniu pras ręcznych, a potem hydraulicznych (stąd nazwa płytek) oferując klientom zamiast obłędnie drogich, ale przede wszystkim nudnych szachownic z czarnego, szarego i białego marmuru - feerię barw i kolorów, połączoną dzięki inwencji niezliczonych projektantów we wzorzyste kamienne kobierce. Prawie w tym samym czasie w Jacksfield w Anglii z płytkami cementowymi eksperymentował George Mew.
Kraków, ul. Długa - "rzymska plecionka"
Kraków, ul. Kremerowska - "echa arabeski"
Kraków, ul. Łobzowska - "inspiracje średniowieczne"
Płytka cementowa była niezwykle trwała, relatywnie tania i mogła być wytwarzana w każdym stylu - rzymskiej mozaiki, bizantyjskiej plecionki, czy gotyckich rozet. Pamiętajmy, te podłogi miały ZDOBIĆ przede wszystkim, wszak XIX stulecie było wiekiem ornamentu, miały też być ESTETYCZNE i ŁATWE DO UTRZYMANIA w czystości.
Z czasem stawały się coraz tańsze, coraz więcej zakładów cementowych i cegielni specjalizowało się w ich wyrobie. Były objawieniem, skoro architekt Feliks Księżarski budujący ok. 1883-1887 roku Collegium Novum Uniwersytetu Jagiellońskiego zdecydował, ze nie zastosuje na podłogach pięter i skrzydeł budynku klepki dębowej, tylko stonowaną posadzkę cementową, którą możemy tam podziwiać do dziś.
Mam na razie takie niepotwierdzone podejrzenie oparte wyłącznie na analizie porównawczej i szczątkach historii firmy L. G. Kaden, że te delikatne kremowo-niebieskie płytki, a już na pewno kremowo-czarne mozaikowe, użyte przy wejściu są właśnie wyrobami Kadena. Firma wystartowała w początkach lat 80-tych XIX wieku i słynna była z otrzymywania dużych kontraktów "miejskich" na posadzki w szkołach i budynkach państwowych, choć Kaden nie gardził także kamienicami. O historii tej firmy jeszcze napiszę, ale gdy zbiorę więcej informacji.
I nie wystarczyło czasu na pokazanie dzisiejszych znalezisk. Topolowa i Rakowicka wkrótce... c.d.n.
środa, 16 marca 2011
O ludzkiej życzliwości i dziele przypadku
Moje poszukiwania płytek ceramicznych nabierają rozpędu. Dysponuję już paroma tysiącami fotografii sieni i klatek schodowych z różnych ulic i dzielnic Krakowa. Staram się być wszędzie tam, gdzie między 1880 a 1930 rokiem zbudowano kamienice, domy, instytucje. Czasem także w budynkach starszych, znajdujących się w obrębie Rynku Głównego objawiają się resztki cementowych posadzek. Smętne resztki, które za jakiś krótki czas przestaną istnieć.
Kraków ul. Grodzka płytki z zakładu Jana Godzickiego
W wiele miejsc trafiam na podstawie różnych "cynków" od ludzi zainteresowanych tym, co robię. Spotykam się z niezwykle ciepłymi reakcjami, wiele osób chce instynktownie pomóc, czasem naprowadzają mnie na niezwykłe tropy. Szukając informacji na temat zakładów rzemieślniczych Podgórza odbyłam bardzo ciekawą rozmowę z p. Iwoną Wernichowską, która skontaktowała mnie z kilkoma osobami. Dzięki nim zajrzałam na Zabłocie, na ul. Wałową, by sfotografować taką oto fantastycznie zachowaną sień. Zarówno lamperie z podobiznami marabutów, jak i wzorzysta podłoga są w znakomitym stanie, widać, że pielęgnowane i czyszczone. Posłużą jeszcze długo, a ich piękno robi niesamowite wrażenie. Całość wykonał zakład Jana Godzickiego, który znajdował się na Zabłociu i działał przed I wojną światową oraz w dwudziestoleciu międzywojennym. W czasie moich wędrówek znalazłam jeszcze kilka znakomitych przykładów ceramiki Godzickiego, które z pewnością zamieszczę. Klataka schodowa z Wałowej należy zapewne do najciekawszych jego realizacji. I jeszcze jedno specjalnością Godzickiego była ceramika glazurowana, o tym że robił też posadzki świadczy właśnie przykład sieni na Wałowej gdzie znajduje się płytka z jego sygnturą.
Kraków, ul. Wałowa
Spotkałam się także z Barbarą Zbroją, która jest historyczką sztuki i autorką niezwykle ciekawych publikacji na temat architektury Krakowa, a zwłaszcza tych budowli, które tworzyli tu architekci żydowscy. Polecam niniejszym wszystkim zainteresowanym jej książkę "Miasto umarłych" oraz napisany wspólnie z Konradem Myślikiem "Nieznany portret Krakowa". Obydwie te pozycje wnoszą wiele nowego do postrzegania naszego miasta w świetle tego, co było i się nie zachowało, bądź zachowało się, ale jest przebudowane, zabudowywane, bądź niszczone. Pani Barbara przesłała mi zdjęcie płytki z napisem "Hochstim". Ta rodzinna firma była znana w owym czasie w Krakowie. Produkowano w niej przede wszystkim nagrobki. Hochstimowie byli pochodzenia żydowskiego, jednak wykonywali także pomniczki dla chrześcijan, słynąc z tego, że często swe wyroby sygnowali. Jak się okazuje wyrabiali także posadzki. Posadzka Hochstima znajdowała się jeszcze do niedawna na ulicy Topolowej. Był tam jednak remont i obawiamy się, że podłoga nie istnieje. Mam jednak nadzieję, że cudownie ocalała. Wybieram się tam wkrótce, więc sprawdzę.
ul. Topolowa, Copyright B. Zbroja
Udało mi się także odnaleźć dwa zdjęcia starej posadzki z dworca kolejowego w Tarnowie. Zamieniono ją na identyczną, ale już sprowadzoną z Anglii, bo u nas nikt nie jest w stanie takiej wykonać. Jak pamiętałam z dzieciństwa, a na dworcu w Tarnowie spędziłam trochę czasu (dojazdy do szkoły), po lewej stronie tuż przy wejściu z hali głównej do korytarza był napis wytwórcy płytek. Nie pamiętałam tylko KTO był tym wytwórcą. Okazało się, że wielce zasłużona dla Krakowa firma KADEN. Dzięki pomocy p. Małgorzaty z Biura Projektowego BPK dostałam zdjęcia starej posadzki oraz... dwie oryginalne płytki, które powędrują po zbadaniu do Muzeum Okręgowego w Tarnowie.
Uwierzcie drodzy czytelnicy, że na tej mocno wytartej płytce są napisy: L&G KADEN, Kraków Lwów
A skoro jesteśmy w Tarnowie, to jeszcze mała ciekawostka "z dziś". Przy ul. Krakowskiej pod numerem 24 lub 26 natrafiłam na absolutny rarytasik: płytki z Czech! Nie wiem jaką drogą, ale do Tarnowa trafiły płytki z "szamotovej tovarni L. P. Dietz z Vokovic koło Pragi", czyli z dzisiejszej dzielnicy Vokovice w Pradze (przyłączono ją do stolicy Czech w latach dwudziestych ubiegłego wieku). Ciekawe, dlaczego sprowadzono te płytki z Czech, podczas, gdy w samym Tarnowie była cała masa wytwórni i składów płytek cementowych? Były ładniejsze? Z innej, dalszej krainy Najjaśniejszej Monarchii a więc lepsze? Kolejna zagadka, której na razie nie da się rozwiązać.
Kraków ul. Grodzka płytki z zakładu Jana Godzickiego
W wiele miejsc trafiam na podstawie różnych "cynków" od ludzi zainteresowanych tym, co robię. Spotykam się z niezwykle ciepłymi reakcjami, wiele osób chce instynktownie pomóc, czasem naprowadzają mnie na niezwykłe tropy. Szukając informacji na temat zakładów rzemieślniczych Podgórza odbyłam bardzo ciekawą rozmowę z p. Iwoną Wernichowską, która skontaktowała mnie z kilkoma osobami. Dzięki nim zajrzałam na Zabłocie, na ul. Wałową, by sfotografować taką oto fantastycznie zachowaną sień. Zarówno lamperie z podobiznami marabutów, jak i wzorzysta podłoga są w znakomitym stanie, widać, że pielęgnowane i czyszczone. Posłużą jeszcze długo, a ich piękno robi niesamowite wrażenie. Całość wykonał zakład Jana Godzickiego, który znajdował się na Zabłociu i działał przed I wojną światową oraz w dwudziestoleciu międzywojennym. W czasie moich wędrówek znalazłam jeszcze kilka znakomitych przykładów ceramiki Godzickiego, które z pewnością zamieszczę. Klataka schodowa z Wałowej należy zapewne do najciekawszych jego realizacji. I jeszcze jedno specjalnością Godzickiego była ceramika glazurowana, o tym że robił też posadzki świadczy właśnie przykład sieni na Wałowej gdzie znajduje się płytka z jego sygnturą.
Kraków, ul. Wałowa
Spotkałam się także z Barbarą Zbroją, która jest historyczką sztuki i autorką niezwykle ciekawych publikacji na temat architektury Krakowa, a zwłaszcza tych budowli, które tworzyli tu architekci żydowscy. Polecam niniejszym wszystkim zainteresowanym jej książkę "Miasto umarłych" oraz napisany wspólnie z Konradem Myślikiem "Nieznany portret Krakowa". Obydwie te pozycje wnoszą wiele nowego do postrzegania naszego miasta w świetle tego, co było i się nie zachowało, bądź zachowało się, ale jest przebudowane, zabudowywane, bądź niszczone. Pani Barbara przesłała mi zdjęcie płytki z napisem "Hochstim". Ta rodzinna firma była znana w owym czasie w Krakowie. Produkowano w niej przede wszystkim nagrobki. Hochstimowie byli pochodzenia żydowskiego, jednak wykonywali także pomniczki dla chrześcijan, słynąc z tego, że często swe wyroby sygnowali. Jak się okazuje wyrabiali także posadzki. Posadzka Hochstima znajdowała się jeszcze do niedawna na ulicy Topolowej. Był tam jednak remont i obawiamy się, że podłoga nie istnieje. Mam jednak nadzieję, że cudownie ocalała. Wybieram się tam wkrótce, więc sprawdzę.
ul. Topolowa, Copyright B. Zbroja
Udało mi się także odnaleźć dwa zdjęcia starej posadzki z dworca kolejowego w Tarnowie. Zamieniono ją na identyczną, ale już sprowadzoną z Anglii, bo u nas nikt nie jest w stanie takiej wykonać. Jak pamiętałam z dzieciństwa, a na dworcu w Tarnowie spędziłam trochę czasu (dojazdy do szkoły), po lewej stronie tuż przy wejściu z hali głównej do korytarza był napis wytwórcy płytek. Nie pamiętałam tylko KTO był tym wytwórcą. Okazało się, że wielce zasłużona dla Krakowa firma KADEN. Dzięki pomocy p. Małgorzaty z Biura Projektowego BPK dostałam zdjęcia starej posadzki oraz... dwie oryginalne płytki, które powędrują po zbadaniu do Muzeum Okręgowego w Tarnowie.
Uwierzcie drodzy czytelnicy, że na tej mocno wytartej płytce są napisy: L&G KADEN, Kraków Lwów
A skoro jesteśmy w Tarnowie, to jeszcze mała ciekawostka "z dziś". Przy ul. Krakowskiej pod numerem 24 lub 26 natrafiłam na absolutny rarytasik: płytki z Czech! Nie wiem jaką drogą, ale do Tarnowa trafiły płytki z "szamotovej tovarni L. P. Dietz z Vokovic koło Pragi", czyli z dzisiejszej dzielnicy Vokovice w Pradze (przyłączono ją do stolicy Czech w latach dwudziestych ubiegłego wieku). Ciekawe, dlaczego sprowadzono te płytki z Czech, podczas, gdy w samym Tarnowie była cała masa wytwórni i składów płytek cementowych? Były ładniejsze? Z innej, dalszej krainy Najjaśniejszej Monarchii a więc lepsze? Kolejna zagadka, której na razie nie da się rozwiązać.
sobota, 5 marca 2011
WIZYTA U WIKTORII I ALBERTA
Wiktoria i Albert - jako małżeństwo mogliby świecić przykładem dla innych. Księżniczka hanowerska Aleksandryna Wiktoria i książę Albert z dynastii Sachsen-Coburg-Gotha pobrali się w roku 1840. Wiktoria miała wtedy 21 lat i była już od trzech lat królową Zjednoczonego Królestwa. Albert był jej równolatkiem (choć młodszy o 2 miesiące) i stanął przy jej boku jako mąż nigdy nie dostępując zaszczytu para Anglii, o tytule królewskim nie wspominając (wypominano mu niemieckie pochodzenie). Mimo iż ich małżeństwo było skojarzone stanowili bardzo szczęśliwą parę wspierając się wzajemnie prze 20 kolejnych lat. Albert doradzał Wiktorii w sprawach politycznych i gospodarczych, a ona ochoczo wcielała jego rady w życie. Ktoś zapyta, a co to ma wspólnego z posadzkami? Ma i to wiele.
Obydwoje byli wielkimi miłośnikami sztuk, nauki i wszelkich nowinek technicznych. Wspierali przemysł i rzemiosło. To dzięki Albertowi Wielka Brytania nie tylko umocniła swą pozycję polityczną w Europie, ale stała się także jedną z najprężniej rozwijających się potęg gospodarczych. Rozpoczął się wiek pary i elektryczności...
W roku 1851 królewska para doprowadziła do otwarcia w Londynie Wielkiej Wystawy Światowej, pierwszej naprawdę znaczącej, od której rozpoczęła się era wymiany technologicznej i przemysłowej na świecie. Jej prezentacja w Cristal Palace obiła się szerokim echem. To właśnie wtedy po raz pierwszy przemysłowiec Herbert Minton i architekt Augustus Welby Northmore Pugin zaprezentowali rezultaty konserwacji zabytkowych angielskich kościołów i odbudowy zniszczonego po pożarze Pałacu Westminster. Częścią tamtej wystawy był pokaz płytek enkaustycznych wytłoczonych na wzór posadzek odnalezionych w starych średniowiecznych opactwach. Mintonowi, który od kilkudziesięciu lat zajmował się ceramiką pomógł wynalazek prasy cementowej do guzików Richarda Prossera, który to patent w nieco zmienionym kształcie posłużył powstaniu ręcznej prasy do płytek enkaustycznych.
Średniowieczne płytki enkaustyczne
Enkaustyczne płytki wiktoriańskie powstałe na wzór średniowiecznych
Na tej samej wystawie pokazał swe produkty rywal Mintona, George Mews, produkujący płytki, których inspiracją były wykopaliska prowadzone w willach rzymskich w środkowej Anglii.
Od tego momentu (1851) datuje się pochód płytki cementowej przez świat.
Książę Albert nie dożył drugiej londyńskiej Wystawy Światowej w roku 1862. Zmarł wskutek powikłań po grypie rok wcześniej w wieku 42 lat. Wiktoria na kilka lat pogrążyła się w żałobie i depresji i do końca życia nosiła żałobę po ukochanym mężu. Jednym z pięknych pomników działalności obojga jest Muzeum Wiktorii i Alberta gromadzące ponad 4 i pół miliona dzieł sztuki i rzemiosła artystycznego, powstałe z zysku po zakończeniu pierwszej Wystawy Światowej w Londynie.
Fragment ekspozycji ceramicznej
Wybrałam się tam, jak do źródła, by przestudiować historię płytki enkaustycznej. Oprócz eksponatów zgromadzonych na wystawie i bogatej literatury znajdującej się w muzealnym archiwum, wspaniałym "wzornikiem" płytek cementowych i ceramicznych są długie korytarze i klatki schodowe Muzeum. Tamtejsze posadzki, miejscami nierówne i wskazujące na swój wiek (ok 150 lat) są niezwykłym "żyjącym" przykładem rzemiosła ceramicznego w Wielkiej Brytanii. Poniżej zdjęcia z ekspozycji ceramiki i z muzealnych korytarzy.
Subskrybuj:
Posty (Atom)